Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Wolverine: Broń X - recenzja

  „Broń X” to komiks opowiadający o tym, jak Wolverine stał się tym, kim jest – człowiekiem z adamantowymi pazurami i niezniszczalnym szkieletem. Ale to nie jest przyjemna, bohaterska opowieść. To mroczna i ciężka historia o tym, jak ktoś został złamany i przerobiony w laboratorium na narzędzie do zabijania. Większość akcji dzieje się w jednym miejscu – tajnym ośrodku, gdzie naukowcy testują różne rzeczy na Loganie. Nie ma tu wielu efektownych walk ani kolorowych superzłoczyńców. Zamiast tego mamy eksperymenty, ból i chaos w głowie bohatera. Momentami czyta się to jak thriller o szalonych naukowcach. Rysunki są mroczne, dużo tu cieni, ciemnych kolorów i zbliżeń na twarz Wolverine’a, który coraz bardziej traci kontrolę. Styl graficzny nie każdemu się spodoba, ale dobrze oddaje klimat klaustrofobii i szaleństwa. To komiks bardziej dla starszego czytelnika – kogoś, kto zna postać Logana i chce zobaczyć, co go ukształtowało. Nie jest to lektura lekka ani szybka. Trzeba trochę cierpl...

"Znachor" Tadeusz Dołęga-Mostowicz


    „Znachor” to powieść, której ekranizacja znana jest chyba każdemu. Sądząc po tym jak często jest emitowana musi być przez widzów bardzo lubiana. Niedawno powstała kolejna adaptacja, która również zebrała wiele pochwał a to sprawiło, że chciałam sama sprawdzić czy faktycznie jest tak dobra. Szybko zauważyłam różnice między obiema wersjami, więc postanowiłam sprawdzić u źródła, która jest bliższa pierwowzorowi.

    Tak oto sięgnęłam po „Znachora” a zaraz po nim po kontynuację tej historii czyli „Profesora Wilczura”. Moim zdaniem pierwsza ekranizacja jest bliższa książce w wielu kwestiach. Niektóre dialogi są przeniesione na ekran słowo w słowo. Druga adaptacja natomiast, w moim odczuciu, odtwarza nieco lepiej klimat i zamysł autora. Przede wszystkim nie ma tu wątpliwości, że doktor Dobraniecki nie jest przyjacielem profesora Wilczura a wręcz jego rywalem. Do tego ładnie wyeksponowano fakt, że Marysia to nie tylko piękna, ale też wykształcona kobieta. Z pewnością stanowi odpowiednie towarzystwo nawet dla pana Czyńskiego.

    Jakkolwiek uważam obie ekranizacje za udane to oczywistym jest, że nie sposób przenieść wszystkiego na ekran. Książkowy Samuel Obiedziński to bardzo ciekawa barwna postać dodająca pewnego humoru, ale też cynicznego spojrzenia na rzeczywistość. Dzięki książce lepiej też pojmuję jak wielkie były sława, prestiż i zasługi profesora Wilczura. Adaptacje filmowe nie wyjaśniają tak dobrze tego jak dobrym i gotowym do poświęceń jest profesor Rafał Wilczur. Przez to nie sposób w pełni pojąć jak wielką tragedią było dla niego odejście żony i córki. „Znachor” to nie tylko powieść o tym jak w jednej chwili można stracić wszystko, ale też przepiękna metafora tego jaką drogę musi przejść człowiek, aby zrozumieć to kim jest, czego chce i czego potrzebuje. Splendor i bogactwo są tym czego wielu pożąda, ale niekoniecznie tym co się liczy najbardziej.

    Jeżeli jest ktoś kto jeszcze nie czytał „Znachora”, podobnie jak ja do niedawna, to szczerze zachęcam, bo to bardzo ciekawa i wzruszająca historia w sam raz na takie zimowe wieczory.

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za zaufanie.


Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń