Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Przedwieczni - recenzja

 Kiedy sięga się po „Przedwiecznych”, można mieć obawy: grupa herosów, których początki sięgają początków ludzkości, a nad nimi wszystkimi unoszą się Celestianie – brzmi jak coś bardzo odległego i trochę przekombinowanego. Tymczasem Kieron Gillen udowadnia, że da się z tej mitologii wycisnąć historię świeżą, dynamiczną i naprawdę wciągającą. Fabuła startuje od mocnego uderzenia: Przedwieczni budzą się na nowo, ale szybko okazuje się, że ich świat nie jest już taki, jaki znali. Ktoś z ich własnych szeregów zdradził i dopuścił się morderstwa – a to wśród istot praktycznie nieśmiertelnych brzmi jak absolutne bluźnierstwo. Zaczyna się śledztwo, w którym Ikaris, Sersi i reszta ekipy muszą zmierzyć się nie tylko z wrogiem, ale też z pytaniami o sens swojego istnienia. Czy mają chronić ludzi, czy raczej są tylko narzędziem w rękach potężniejszych istot? Najfajniejsze jest to, że Gillen nie robi z bohaterów pomników. Owszem, mają moce, które wykraczają poza ludzką wyobraźnię, ale kłócą s...

Moon Knight. Tom 1 - recenzja



 Pierwszy tom nowej serii „Moon Knight” autorstwa Jeda MacKaya to opowieść, która nie tyle zaczyna nowy rozdział, co próbuje poukładać to, co przez lata uległo dezintegracji. Marc Spector — bohater z wieloma tożsamościami i równie wieloma traumami — wraca w nieco innej roli niż dotychczas. Nadal jest brutalny i nieprzewidywalny, ale jego działania zyskują nowy kontekst: próbę naprawy błędów z przeszłości i znalezienia własnego miejsca w świecie, który coraz mniej go potrzebuje.

Komiks otwiera się w momencie, gdy Moon Knight zakłada tzw. Misję Midnight — coś na pograniczu świątyni, schroniska i biura interwencji kryzysowej. To właśnie tam przychodzą osoby z problemami nadprzyrodzonymi, osobistymi lub jednym i drugim jednocześnie. Każdy rozdział skupia się na odrębnej sprawie, ale MacKay łączy je wspólną nicią: rosnącym napięciem wokół tajemniczej postaci, która podważa prawo Spectora do bycia „fist of Khonshu” — ręką egipskiego boga księżyca, który kiedyś dał mu moce.

Obok Marca Spectora pojawiają się nowe, interesujące postacie wspierające. Najważniejsze z nich to Reese — młoda wampirzyca pracująca w Misji jako recepcjonistka, oraz Soldier — były najemnik, który ma wobec Spectora dług wdzięczności. Na dalszym planie pozostaje Tigra, która prowadzi z bohaterem regularne rozmowy, pełniące funkcję czegoś w rodzaju terapeutycznych sesji — bezpośrednich, ale nienachalnych.

Choć w komiksie nie brakuje scen akcji, są one zaskakująco dobrze zrównoważone refleksyjnymi momentami. Moon Knight często działa brutalnie, ale MacKay nie pozwala, by przemoc zdominowała opowieść. Zamiast tego większy ciężar spoczywa na próbie zrozumienia motywacji bohatera — nie tylko przez czytelnika, ale również przez samego Spectora.


Strona wizualna serii również zasługuje na uwagę. Alessandro Cappuccio proponuje dynamiczne, ale przejrzyste kadry. Styl jest wyrazisty, a charakterystyczne operowanie światłem i cieniem dobrze koresponduje z nastrojem opowieści. Choć momentami minimalizm tła może sprawiać wrażenie uproszczenia, nie wpływa to negatywnie na odbiór całości.

„Moon Knight. Tom 1” to dobrze skonstruowana opowieść otwierająca, która łączy elementy klasycznej serii superbohaterskiej z psychologicznym portretem człowieka zmagającego się z konsekwencjami własnych decyzji. Fabuła prowadzona jest spokojnie, ale konsekwentnie. Zamiast wielkich zwrotów akcji otrzymujemy systematyczne odkrywanie kolejnych warstw postaci i konfliktów.

Współpraca reklamowa] Komiks został przekazany bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Egmont, Wydawnictwo Egmont nie miało wpływu na kształt mojej opinii. Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępniony do recenzji tom.


Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń