Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Przedwieczni - recenzja

 Kiedy sięga się po „Przedwiecznych”, można mieć obawy: grupa herosów, których początki sięgają początków ludzkości, a nad nimi wszystkimi unoszą się Celestianie – brzmi jak coś bardzo odległego i trochę przekombinowanego. Tymczasem Kieron Gillen udowadnia, że da się z tej mitologii wycisnąć historię świeżą, dynamiczną i naprawdę wciągającą. Fabuła startuje od mocnego uderzenia: Przedwieczni budzą się na nowo, ale szybko okazuje się, że ich świat nie jest już taki, jaki znali. Ktoś z ich własnych szeregów zdradził i dopuścił się morderstwa – a to wśród istot praktycznie nieśmiertelnych brzmi jak absolutne bluźnierstwo. Zaczyna się śledztwo, w którym Ikaris, Sersi i reszta ekipy muszą zmierzyć się nie tylko z wrogiem, ale też z pytaniami o sens swojego istnienia. Czy mają chronić ludzi, czy raczej są tylko narzędziem w rękach potężniejszych istot? Najfajniejsze jest to, że Gillen nie robi z bohaterów pomników. Owszem, mają moce, które wykraczają poza ludzką wyobraźnię, ale kłócą s...

Venom tom 1 - recenzja

 


Pierwszy tom Venoma to kawał solidnego komiksu superbohaterskiego, w którym twórcy dobrze wiedzą, co chcą opowiedzieć i jakimi środkami to zrobić. Eddie Brock powraca tu w formie, a jego skomplikowana relacja z symbiontem jest sercem całej historii. To już nie tylko opowieść o gościu w czarnym kostiumie, ale raczej o duecie, który musi nauczyć się współpracy – nawet jeśli obaj mają zupełnie różne pomysły na to, jak działać.

Fabuła szybko łapie tempo i nie pozwala się nudzić. Mamy tu walki, spiski i nowe zagrożenia, które potrafią wywołać dreszcz emocji, ale są też spokojniejsze momenty, w których można lepiej poznać Eddiego i jego codzienne zmagania. Całość jest dobrze wyważona: akcja nie zjada bohaterów, a bohaterowie nie giną w chaosie fabuły.

Z jednej strony mamy Eddiego Brocka — teraz „Króla w Czerni” — który stoi na czele roju symbiontów. Jego nowa rola to nie tylko ogromna siła i wpływy, ale też gigantyczna odpowiedzialność: Eddie musi poruszać się po osi czasu symbiontów, podejmować decyzje, które wykraczają poza jego dotychczasowe problemy. Z drugiej strony obserwujemy Dylana, syna Eddiego, który próbuje odnaleźć swoje miejsce w tej nowej sytuacji. 

Rysunki świetnie podbijają klimat – są mroczne, brudne i pełne dynamiki. Venom wygląda tu naprawdę groźnie, a sceny starć robią wrażenie. To dokładnie taki styl, jaki pasuje do tej postaci: zero słodzenia, za to dużo ciężkiego, niepokojącego nastroju.

Podsumowując: Venom tom 1 to mocny początek serii, który łączy efektowną akcję z ciekawym rozwojem postaci. Jeśli lubisz Marvela, ale wolisz historie z odcieniem mroku, zamiast kolorowej superbohaterskiej zabawy – ten komiks jest dla ciebie.


Współpraca reklamowa] Komiks został przekazany bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Egmont, Wydawnictwo Egmont nie miało wpływu na kształt mojej opinii. Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępniony do recenzji tom.

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń