Przejdź do głównej zawartości

Polecane

"Rok szarańczy" Terry Hayes

      „Rok szarańczy” to powieść, na którą czekałam ponad trzy lata. Terry Hayes zaskarbił sobie mój podziw „Pielgrzymem” i od tamtej pory zdecydowanie częściej sięgam po pozycje o szpiegowskiej i terrorystycznej tematyce. Nadal uważam, że na tym polu Terry Hayes nie ma sobie równych.     „Rok szarańczy” w dużym skrócie opowiada o tym jak jeden z agentów specjalnych od Regionów Niedostępnych wyrusza na misję, której celem jest zdobycie informacji o planowanym ewenemencie – groźnym zdarzeniu terrorystycznym o globalnym zasięgu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Nasz bohater wpada w ręce przywódcy Armii Czystych, który powinien był zginąć w zamachu rakietowym. Jako jeniec poznaje bardzo ważne informacje, które mogą ocalić wiele istnień, dlatego robi wszystko by przeżyć i uciec. Nie będę zdradzać więcej szczegółów żeby nie psuć zabawy, ale mogłabym bardzo długo opowiadać o tej książce.     Podobnie jak „Pielgrzym” tak i ten tytuł to dość spora gabarytowo książka na kilka wieczorów. I p

Wielkie kłamstewka (2017-) 1 i 2 sezon


Wielkie kłamstewka (2017-) 1 i 2 sezon
gatunek: dramat


„Wielkie kłamstewka” – ten serial wysuwa się właśnie na prowadzenie w rankingu moich ulubionych. Czemu wcześniej nie włączyłam tego idealnie pasującego klimatem do moich preferencji serialu? Pierwszy sezon pochłonęłam migiem. Po każdym odcinku żałowałam, że zbliżam się do końca. David E. Kelley stworzył coś naprawdę dobrego! Jeśli jest tutaj jeszcze ktoś, kto nie oglądał, bądź zastanawia się czy obejrzeć ową produkcję – mówię wprost – włączaj pierwszy odcinek bez zastanowienia! Jutro zamierzam „pochłonąć” drugi sezon, już żałując, że siedem odcinków, w tym przypadku, to zdecydowanie za mało. Wyprzedzając Wasze pytania – nie, nie czytałam książki. Nie wiem czy będę po nią sięgać, bo czuję satysfakcję w siedzeniu przed telewizorem.  

Film od A do Z budują aktorki. Fundamentem ich gry aktorskiej jest zaś niesamowicie skonstruowana historia. Problemy życia codziennego, natłok emocji: dobrych i złych, uśmiechy przez łzy, zdrady i odwieczne tajemnice, strach i nadzieje na lepsze dni, odwaga, by dążyć do tego, co przezwycięża wszystko, moc przyjaźni i ludzkiej słabości, ludzie – z krwi i kości, bez zbędnej koloryzacji i retuszu. Nicole Kidman jako Celeste Wright jest moim numerem jeden, jeśli chodzi o kreowanie świata emocji. To, jak odegrała tak trudną rolę, sprawia, że daję „Wielkim kłamstewkom” 10/10. W jej oczach widać było tyle emocji, że nie sposób było nie angażować się w okropieństwo w nich wymalowane. Ciężki temat, ciężka odpowiedź na pytania stawiane w tej tematyce. Miażdżące zakończenie tej walki o być albo nie być. Reese Witherspoon to idealnie scalająca postać. Bez niej kompletnie nie widzę ani jednego z odcinków. Tragicznie zabawna i napędzająca całą fabułę. Postać emanująca siłą i słabością jednocześnie. Skała, która pęka, by wylać z siebie potok emocji. Mimo wielu błędów, tak często popełnianych i przez każdego, nie da się jej nie lubić. Shailene Woodley to groza tajemniczości, której nie mogło zabraknąć w tej produkcji. Relacje damsko-damskie, damsko-męskie i rodzicielskie to nie wszystko, tutaj krąży historia morderstwa. Do samego końca nie wiadomo w czym tkwi główny problem, gdzie szukać rozwiązania i o co tak naprawdę chodzi ludziom, którzy zeznają pomiędzy poszczególnymi scenami w odcinkach. Coś się stało, coś okropnego, ale czekajcie na ostatni z odcinków – uderzenie będzie piorunujące. Perry Wright – nie pominę Cię w tych wyliczeniach – miażdżąco dobry wątek i świetny obłęd w oczach. Ten obłęd stwarza również samo miasteczko, nadmorskie miasteczko, które jako tło całej opowieści wywołuje u mnie wysyp endorfin. Uwielbiam taką zamkniętą przestrzeń, w której w pewnym momencie kipi od emocji. Ostatni odcinek to wylewająca się lawa – oglądałam go dwa razy, podziwiając każdy szczegół. W tym wszystkim pragnę również wspomnieć o grze aktorskiej dzieci – to wysoko zawieszona poprzeczka. Perfekcyjne miasto z siecią kłamstw. W tej sieci kłamstw powtykano przyjaźń, która potrafi przenosić góry i dodawać siły w najgorszych momentach. To serial, który daje do myślenia i uczy, czego nie robić, by zbyt wiele nie stracić. Jutro zamierzam rozpocząć przygodę z drugim sezonem, dam znać, czy rozłożył mnie na łopatki równie mocno co pierwszy.

Sezon drugi - obejrzany! Jeśli chodzi o odczucia, pozostają one nadal na tym samym - wysokim poziomie. Wszystkie walory, które wymieniałam recenzując sezon pierwszy, w sezonie drugim zyskały jeszcze na swojej sile. Ciąg przyczynowo-skutkowy osiągnął w fabule swoje apogeum. Kontynuacja rozpoczętej historii stała się jeszcze bardziej interesująca i przejmująca. Sporo w tym drugim sezonie wzruszeń i głębokich refleksji. Relacje pomiędzy bohaterami z impetem uderzają w oglądającego - są bardzo realne. Mistrzostwem jest Meryl Streep. To, że pojawia się w drugim sezonie jeszcze bardziej nakręca chęć do jego oglądania. Odgrywa swoją rolę fenomenalnie, zresztą jak zawsze. Ścieżka dźwiękowa urokliwie wpłynęła na moje samopoczucie - "Have You Ever Seen The Rain" słucham teraz bezustannie. Odcinek, w którym umieszczono owy utwór oglądałam już 4 razy! Jestem naprawdę pozytywnie napompowana emocjami, bo ten serial to ewidentne 10/10. Wyczuwam kryzys oglądającego, bo mam wrażenie, że teraz mało co przebije "Wielkie kłamstewka". Sceny w sądzie z Nicole Kidman i Meryl Streep to mistrzostwo świata. Oglądajcie, oglądajcie i jeszcze raz oglądajcie!    

Źródło zdjęcia: https://www.spidersweb.pl/rozrywka/2018/08/20/wielkie-klamstewka-2-sezon-koniec-zdjec/


Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń