Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Star Wars – Jango Fett: Szlak straconej nadziei - recenzja

 „Szlak straconej nadziei” to komiks, który pokazuje Jango Fetta w formie, jakiej dawno nie widzieliśmy. Historia rozgrywa się przed wydarzeniami z „Ataku Klonów” i szybko wrzuca czytelnika w świat intryg, skradzionych artefaktów i politycznych napięć. Jango z łowcy nagród staje się tu celem, a to od razu podnosi tempo i tworzy ciekawy punkt wyjścia do całej opowieści. Scenariusz Ethana Sacksa jest prosty, ale dobrze ułożony. Mamy dynamiczne sekwencje walk, pościgi, ale też momenty, w których widać, że życie łowcy nagród to nie tylko blaster i zbroja. Komiks stara się pokazać Jango jako postać bardziej złożoną — nieprzesadnie, ale na tyle, by lektura była bardziej angażująca. Całość uzupełniają rysunki Luke’a Rossa i Willa Slineya. Kadry są czytelne, dobrze skomponowane, a styl świetnie oddaje klimat klasycznych historii ze świata Star Wars. Dużym plusem jest również to, że mimo znanych postaci komiks nie wydaje się przewidywalny. Zdrady, zmieniające się sojusze i szybkie zwroty ...

Green Book (2018)

Green Book (2018)
reżyseria: Peter Farrely
gatunek: dramat, komedia


Trochę czasu minęło, zanim wybrałem się na seans filmu "Green Book". Po oscarowej gali wiadomo było, że trzeba nadrobić zaległości. Jak się okazało - był to strzał w dziesiątkę. Ale po kolei...



Historia opowiedziana w filmie nie jest może jakoś specjalnie odkrywcza - w kategorii kina drogi nie znajdziemy tu powiewu świeżości. Rekompensuje nam to z nawiązką nakreślenie postaci oraz ich przedstawienie przez parę głównych aktorów. Viggo Mortensen jako lubiący dużo zjeść cwaniaczek z Nowego Jorku to zdecydowanie pierwsza liga w Hollywood i jeśli za nim nie przepadasz - jest okazja, żeby zmienić zdanie. A jeśli jesteś jego fanem (jak ja) - pewnie wystawiasz mu w tej chwili "dziesiątkę" na Filmwebie, przegryzając złożoną na pół pizzę. Charakter tej postaci możemy poznać już od pierwszych minut filmu i z miejsca zaczynamy mu kibicować, śmiejąc się pod nosem. Dopełnieniem dla niego szybko staje się Mahershala Ali, wcielający się w pianistę (co zaskakujące, czarnoskórego). Bardziej stonowany, elokwentny, będący swoistą przeciwwagą dla pierwszoplanowego żartownisia. Obaj panowie wyruszą w podróż po kraju, w której będą poznawać siebie nawzajem, występować na scenie oraz ścierać się z obecną jeszcze na Południu segregacją rasową. I choć w tym jednym zdaniu można streścić 2 godziny tego, co dzieje się na ekranie, całość obrazu sięga jeszcze głębiej, zahaczając o wartości rodzinne, oraz  poruszając istotne kwestie w życiu każdego człowieka, takie jak godność i akceptacja. Film jest zabawny kiedy trzeba (dzięki świetnym, lekkim dialogom), ale potrafi być również poważny i wzruszający (chociaż do tego nie wypada mi się przyznać). Mimo wszystko "Green Book" odbieram bardziej jako komedię niż jako dramat - więcej w nim pozytywnego spojrzenia na świat i "pokrzepiania serc". Ja czułem się podniesiony na duchu po seansie -  dlatego, że właśnie obejrzałem kino drogi oparte na dwóch aktorach w najlepszym wydaniu. Czego i Wam życzę.

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń