Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień - recenzja

  Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień to komiks, który od razu przyciąga wzrok. Nie dlatego, że opowiada coś zupełnie nowego o Vaderze, ale dlatego, że robi to w niezwykle prosty i surowy sposób. Trzy kolory – czerń, biel i czerwień – wystarczą, by stworzyć świat, który wygląda jak sen (albo koszmar) Dartha Vadera. Każda historia w tym tomie pokazuje go z innej strony – raz jako bezlitosnego kata, raz jako człowieka uwięzionego w swojej przeszłości. Nie ma tu długich dialogów ani typowych dla serii walk na miecze świetlne. Zamiast tego dostajemy emocje, symbolikę i dużo ciszy. Czasem to działa świetnie, czasem zostawia uczucie niedosytu, jakby twórcy bali się powiedzieć więcej. Rysunki są mocne, kontrastowe, często brutalne. Czerwień użyta z umiarem potrafi wbić się w pamięć — czy to jako krew, światło miecza, czy echo gniewu Vadera. Momentami jednak styl bywa przesadzony; niektóre kadry są tak intensywne, że trudno złapać oddech. To komiks, który bardziej uderza wizua...

Czarnobyl (2019-)


Czarnobyl (2019-) 1 sezon
gatunek: dramat


Nareszcie skończył się hype związany z ostatnim sezonem „Gry o Tron”, można zatem rozejrzeć się za kolejnym serialem. Mimo, że finał GoT lepiej litościwie przemilczeć (już wysłałem ludzi, aby napisali stosowną recenzję), HBO wciąż ma coś wartościowego do zaoferowania – a jest to „Czarnobyl”. Obawiam się, że premiera przeszła bez większego echa, a naprawdę warto zapoznać się z tą produkcją, gdyż mamy do czynienia z prawdziwą perełką.


Naturalnie fabuła tego pięcioodcinkowego miniserialu skupia się na odtworzeniu wydarzeń związanych z wybuchem reaktora w Czarnobylu i jego bezpośrednich następstw. Historia dobrze znana, dość wiernie odtworzona (oczywiście z kilkoma ubarwieniami podnoszącymi dramaturgię opowieści), z płynnie rozwijającą się akcją. To co przyciąga najbardziej to klimat Ukrainy z 1986 roku - jest tak namacalny jak opowieści rodziców z czasów PRL-u, praktycznie czuć zapach radioaktywnego jodu i spalin z autobusów przesiedlających miejscową ludność (z pewnością trafiły później do Polski i 20 lat później dojeżdżałem nimi na studia).  Dobrą robotę wykonali aktorzy, choć i tak najchętniej oglądam na ekranie Jareda Harrisa – jako nieco stonowany, ale konsekwentny naukowiec, wrzucony na grząski, polityczny grunt wypada bardzo wiarygodnie. 


Co prawda obejrzałem dopiero 2 odcinki (kolejne pojawią się co wtorek), ale już teraz jestem pod ogromnym wrażeniem miniserialu – kilka scen naprawdę zapada w pamięć dzięki świetnemu udźwiękowieniu oraz zdjęciom, które urzekają jednocześnie pewnym uporządkowaniem i surowością. Stąd też ta krótka recenzja – aby wszyscy już teraz dowiedzieli się, że „to jest dobre”. Czarnobyl is coming.

Źródło zdjęcia: spidersweb.pl

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń