Wolverine: Broń X - recenzja
„Broń X” to komiks opowiadający o tym, jak Wolverine stał się tym, kim jest – człowiekiem z adamantowymi pazurami i niezniszczalnym szkieletem. Ale to nie jest przyjemna, bohaterska opowieść. To mroczna i ciężka historia o tym, jak ktoś został złamany i przerobiony w laboratorium na narzędzie do zabijania. Większość akcji dzieje się w jednym miejscu – tajnym ośrodku, gdzie naukowcy testują różne rzeczy na Loganie. Nie ma tu wielu efektownych walk ani kolorowych superzłoczyńców. Zamiast tego mamy eksperymenty, ból i chaos w głowie bohatera. Momentami czyta się to jak thriller o szalonych naukowcach. Rysunki są mroczne, dużo tu cieni, ciemnych kolorów i zbliżeń na twarz Wolverine’a, który coraz bardziej traci kontrolę. Styl graficzny nie każdemu się spodoba, ale dobrze oddaje klimat klaustrofobii i szaleństwa. To komiks bardziej dla starszego czytelnika – kogoś, kto zna postać Logana i chce zobaczyć, co go ukształtowało. Nie jest to lektura lekka ani szybka. Trzeba trochę cierpl...
Skończyłam na czwartym sezonie. Pierwszy mi się podobał, drugi był w porządku, ale kolejne dwa tak mnie zmęczyły, że już na piąty się nie zdecydowałam. Chyba tak pozostanie, bo choć już wiele razy słyszałam, że kolejny jest lepszy, to z poprzednich fabułę słabo pamiętam.
OdpowiedzUsuńJa dałem jeszcze szansę po nieszczęsnych sezonach nr trzy i cztery. Piąty okazał się ciekawy i na wyższym poziomie. Teraz oglądam sezon szósty i jest ostre szybowanie w dół ;/
Usuń