Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień - recenzja

  Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień to komiks, który od razu przyciąga wzrok. Nie dlatego, że opowiada coś zupełnie nowego o Vaderze, ale dlatego, że robi to w niezwykle prosty i surowy sposób. Trzy kolory – czerń, biel i czerwień – wystarczą, by stworzyć świat, który wygląda jak sen (albo koszmar) Dartha Vadera. Każda historia w tym tomie pokazuje go z innej strony – raz jako bezlitosnego kata, raz jako człowieka uwięzionego w swojej przeszłości. Nie ma tu długich dialogów ani typowych dla serii walk na miecze świetlne. Zamiast tego dostajemy emocje, symbolikę i dużo ciszy. Czasem to działa świetnie, czasem zostawia uczucie niedosytu, jakby twórcy bali się powiedzieć więcej. Rysunki są mocne, kontrastowe, często brutalne. Czerwień użyta z umiarem potrafi wbić się w pamięć — czy to jako krew, światło miecza, czy echo gniewu Vadera. Momentami jednak styl bywa przesadzony; niektóre kadry są tak intensywne, że trudno złapać oddech. To komiks, który bardziej uderza wizua...

Usagi Yojimbo. Powrót - Recenzja

 


          Dzięki Egmontowi jesteśmy praktycznie na bieżąco z przygodami Usagiego. Najnowsze wydania – zgodnie z komiksowy standardami – są w pełni kolorowe. Nie są też tak grube jak dotychczasowe czarno-białe księgi.

          Czasy są tak ciężkie i napięte, że nie sposób uciec przed pewnymi nawiązaniami…  Długouchy ronin towarzyszył mi podczas obostrzeń związanych z pandemią koronawirusa; a teraz podczas wojny w sąsiednim kraju. Jest jeszcze inne nawiązanie – rok temu recenzowałem Yojimbo, gdy z nowotworem zmagał się mój teść; teraz historia zatoczyła koło, a w nowotworem mierzy się mój ojciec. Wspominam o tym nie bez kozery – raptem kilka dni temu pożegnaliśmy Krzysztofa Tymczyńskiego – ważną osobę w polskim fandomie DC, redaktora DCManiaka. Odszedł w młodym wieku  - właśnie z powodu choroby nowotworowej. Strasznie dużo tego ostatnio – dbajcie więc o siebie i nie ignorujcie rutynowych badań, Kochani!

          Wracając do ,,Powrotu” – całość składa się z trzech części (dwie pierwsze są jednorozdziałowe; ostatnia – czterorozdziałowa). Usagi wraca w swe rodzinne strony. Kraina znajduje się pod władaniem pana Hikiji, który lata temu pokonał pana Mifune (nasz główny bohater był jego poddanym).

Długouchy ronin beztrosko wkroczył do swojej rodzinnej ziemi nie zdejmując oznaczeń pana Mifune. Stał się więc celem wrogości samurajów pana Hikiji oraz strachu mieszkańców… Czyżby taki los czekał też Ukraińców? Daj Boże, aby nie!


Dotarłszy do rodzinnej wioski, Usagi spotkał młodzieńczą miłość Mariko poślubioną swemu rywalowi Kenichiemu. Razem z Kenichim stawił czoła politycznej intrydze roninów po panu Mifune, którzy w celu zaszkodzenia panu Hikijiemu, chcieli poświęcić życie mieszkańców rodzinnej wioski Usagiego.  Wojnna partyzancka? Echh… O tym też często ostatnio słyszymy.

Warto jeszcze wspomnieć, że Usagi spotkał też swojego syna – Jotaro (który żyje w przekonaniu, że jego ojcem jest Kenichi) oraz swego mistrza Katsuichiego. Emocjonalny rollercoaster.

          Ci którzy lubią ciekawostki z japońskiej kultury – dzięki temu tomikowi poszerzą swoją wiedzę o tradycyjnych matach trzcinowych tatami oraz o japońskich herbach rodowych – monach.

          Usagiego Yojimbo nieprzerwanie polecam. Seria od lat utrzymuje się na tym samym wysokim poziomie; a w obecnych trudnych czasach – Usagi pokazuje, że warto być przyzwoitym, szlachetnym i empatycznym. Potrzebujemy takich wzorców.

Dziękuję Wydawnictwu Egmont za egzemplarz do recenzji. 

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń