Przejdź do głównej zawartości

Polecane

"Smak trucizny" Neil Bradbury

        Neil Bradbury podkreśla, że „Smak trucizny” nie jest poradnikiem jak kogoś otruć i nie zostać złapanym, choć na pierwszy rzut oka może za takowy uchodzić. Książka zawiera bardzo wiele szczegółów dotyczących działania i sposobu użycia popularnych trucizn uwielbianych przez autorów kryminałów.     Mamy tu omówionych jedenaście substancji przeważnie pochodzenia naturalnego, które na przestrzeni wieków służyły ludziom do różnych celów – zależnie od dawki. Z pewnością wszystkim jest znane stwierdzenie, że to dawka czyni truciznę. Wiadomo przecież o leczniczych właściwościach digoksyny, insuliny, atropiny, potasu czy arszeniku oraz o odkażających właściwościach chloru. Z tej książki dowiemy się kto i w jakich okolicznościach zastosował te związki z morderczą intencją oraz to jak udało się te osoby zidentyfikować i skazać.     Niewątpliwym walorem tej książki jest to, że w bardzo przystępny sposób zestawia wiedzę na temat trucizn. Wiedza ta może się przydać zwłaszcza osobom lubiącym k

"Cyngiel Temidy" Marcin Wolski

 


"Cyngiel Temidy" autorstwa Pana Marcina Wolskiego to lektura, która potwierdza regułę "trzech P" czyli przynieść do domu, przeczytać, i puścić w niepamięć. Ot, tak, prosto z mostu, bez ogródek. W tym kryminale pierwsze skrzypce gra młoda pani prokurator, Karolina Karpicka. Trafia ona na trop PRL-owskiego zabójczego zespołu, który likwidował niewygodne osoby na zlecenie tych, którzy faktycznie zza kulis pociągali za wszystkie sznurki w naszym kraju. Z tym, że teraz pojawił się nieznany mściciel i eliminuje likwidatorów, najwyraźniej kierowany osobistą zemstą. Standardowo nikt wcześniej nie powiązał ze sobą nieszczęśliwych wypadków zaaranżowanych przez zabójcę - niby można to wytłumaczyć wszechobecnym spiskiem i korupcją, ale jakoś do końca mnie to nie przekonało. Jak to zwykle również bywa, zwrot akcji w postaci ujawnienia tożsamości konkretnych osób nie zaskakuje, gdyż przy tak niewielkiej ilości bohaterów nietrudno odgadnąć o kogo może chodzić. Na dokładkę wątek miłosny - jest równie niezręczny co postać głównego amanta Karoliny.  Koniec końców, książka, która miała niezły potencjał i mimo wszystko zatrzymała mnie do końca (no bo przecież muszę na 100% wiedzieć kto zabił, no nie?) w ogólnej ocenie okazuje się być prostym kryminałem z zatrważająco płytką fabułą, której niewątpliwą zaletą jest to, że czyta się ją z prędkością światła. Fakt, widać w niektórych momentach, jak autor próbuje kombinować i rozbudowywać świat przedstawiony, ale nie jest potrzebne, bo i tak nie zmienia ani nie ratuje wizerunku całości.

Ustalmy zatem - jeśli potrzebujesz lekkiej lektury na popołudniowe powroty pociągiem lub jeśli trenujesz do mistrzostw Polski w czytaniu na czas - weź tę pozycję pod uwagę. W przeciwnym wypadku można się rozczarować.

Dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka za zaufanie. 



Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń