Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Przedwieczni - recenzja

 Kiedy sięga się po „Przedwiecznych”, można mieć obawy: grupa herosów, których początki sięgają początków ludzkości, a nad nimi wszystkimi unoszą się Celestianie – brzmi jak coś bardzo odległego i trochę przekombinowanego. Tymczasem Kieron Gillen udowadnia, że da się z tej mitologii wycisnąć historię świeżą, dynamiczną i naprawdę wciągającą. Fabuła startuje od mocnego uderzenia: Przedwieczni budzą się na nowo, ale szybko okazuje się, że ich świat nie jest już taki, jaki znali. Ktoś z ich własnych szeregów zdradził i dopuścił się morderstwa – a to wśród istot praktycznie nieśmiertelnych brzmi jak absolutne bluźnierstwo. Zaczyna się śledztwo, w którym Ikaris, Sersi i reszta ekipy muszą zmierzyć się nie tylko z wrogiem, ale też z pytaniami o sens swojego istnienia. Czy mają chronić ludzi, czy raczej są tylko narzędziem w rękach potężniejszych istot? Najfajniejsze jest to, że Gillen nie robi z bohaterów pomników. Owszem, mają moce, które wykraczają poza ludzką wyobraźnię, ale kłócą s...

“Catwoman. Samotne Miasto” - recenzja - EGMONT




“Jedna z najpełniejszych, tętniących życiem i najlepiej przemyślanych opowieści z Gotham City w ostatnim czasie… potencjalny współczesny klasyk”. - SKTCHD

“Kiedy komiks naprawdę działa, jest w nim nienamacalna magia… czułem ją przez całą lekturę tego cudownego komiksu. 10/10” - Comics Bookcase

Za “najlepszy, osadzony w Gotham, komiks ostatnich lat”,dzieło Chianga uznał także Michał Chudoliński z Gotham w Deszczu (wspominał o tym w wywiadzie dla nas - Wywiad z Michałem Chudolińskim)

Ja, na wstępie, przyznam - “Catwoman. Samotne Miasto” to komiks bardzo dobry… ale z tym “współczesnym klasykiem” czy “10/10” bym nie przesadzał. ;-)


Cliff Chiang to ciekawy autor, który przemierzył drogę… zasadniczo odwrotną do innych twórców. Zaczynał jako zastępca redaktora DC Comics… by zostać ilustratorem. “Catwoman. Samotne Miasto” to w pełni jego dzieło - sam przygotował scenariusz, dialogi oraz rysunki.


Od tego ostatniego może rozpocznijmy - rysunki Chianga są na wysokim poziomie; miło patrzyło się na jego koncepty strojów i  wrzucane tu i ówdzie (choćby na koszulkach czy kubkach bohaterów) easter-eggi. Jego humorystyczny koncept “Killer Croca 30 lat później” przyprawiał o autentyczny uśmiech na ustach. Styl Chianga nawiązuje do “czystości” Złotej Ery Komiksu - stąd mało tu cieniowania czy detalu. Mi osobiście jego “Catwoman” przywołała na myśl “Justice League: The New Frontier”. Nie jestem fanem takiego stylu, ale to absolutnie rzecz gustu.

Chiang jest też mistrzem “przemawiania kadrami” - dekolt Catwoman na spotkaniu z Pingwinem, Catwoman rzucająca monetą podczas pierwszego spotkania z Two Facem w barze, Barbara Gordon naprzeciw policyjnego kordonu - sceny te bynajmniej nie potrzebowały słów, by zapaść w pamięć.



Sama cztero-rozdziałowa historia jest zbudowana na, nie po raz pierwszym podnoszonym, motywie Gotham przyszłości (w tym wypadku: 30 lat w przód), w którym Batman już nie żyje (to też już widziałem). Całość powiązana jest z, jakże aktualnymi, motywami - kontrolą społeczną i rezygnacją z wolności jako gwarantem bezpieczeństwa (wartości te reprezentuje burmistrz… Harvey Dent) oraz z szeroko pojętymi swobodami obywatelskimi (Catwoman) i prawami mniejszości (Barbara Gordon). Przy zderzeniu takich (komiksowo przerysowanych) wartości, konflikt był nieunikniony. Wielbiciele akcji też będą więc zadowoleni; końcówka części czwartej to bowiem potężna rozpierducha.

Niejako osobną historią są retrospekcje ukazujące “Noc Błazna”, podczas której doszło do śmierci Batmana. Te partie pogłębiają relację Batmana z Catwoman… która zaczynając nowe życie po trzydziestu latach, po opuszczeniu więzienia, żyje dla odkrycia tajemnicy ostatniego słowa Batmana - “Orfeusz”. Czy znalazła dzięki temu sens życia? W żaden sposób nie zdradzę Wam tego sekretu - lepiej samodzielnie sprawdzić komiks, bo naprawdę warto.

Całość historii spina się doskonale, akcja jest wartka, a postacie z Gotham “30 lat później” napisane naprawdę sprawnie.

Jako ciekawostkę mogę dopowiedzieć, że kiedy polski czytelnik otrzymuje do rąk “Catwoman. Samotne Miasto”, to DC w USA rozpoczyna “Catwoman/Batman. The Gotham War”, które “pogłębi”/zaogni relację Bruce’a i Seliny. Wstęp do tego eventu zebrał mieszane reakcje. 


O jakości wydania pozycji od Egmontu wspominać już chyba nie trzeba. Twarda oprawa, “obowiązkowa” galeria okładek i szkiców oraz posłowie redaktora. Sztos! Dziękuję więc serdecznie za otrzymany do recenzji tytuł.


Kończąc - mogę jedynie powtórzyć moje początkowe słowa - “Catwoman. Samotne Miasto” to nie komiks idealny, ale istotnie komiks bardzo dobry. Kto czuje się dobrze w Gotham City, tutaj poczuje się jak u siebie w domu. Dla fanów Catwoman, natomiast - pozycja obowiązkowa!


[Współpraca reklamowa] Komiks został przekazany bezzwrotnie w ramach recenzji od wydawnictwa Egmont, Wydawnictwo Egmont nie miało wpływu na kształt mojej opinii. Dziękuję wydawnictwu Egmont za udostępniony do recenzji tom.

Zobacz również inne recenzje komiksów od Pokoju Geeka.


Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń