Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień - recenzja

  Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień to komiks, który od razu przyciąga wzrok. Nie dlatego, że opowiada coś zupełnie nowego o Vaderze, ale dlatego, że robi to w niezwykle prosty i surowy sposób. Trzy kolory – czerń, biel i czerwień – wystarczą, by stworzyć świat, który wygląda jak sen (albo koszmar) Dartha Vadera. Każda historia w tym tomie pokazuje go z innej strony – raz jako bezlitosnego kata, raz jako człowieka uwięzionego w swojej przeszłości. Nie ma tu długich dialogów ani typowych dla serii walk na miecze świetlne. Zamiast tego dostajemy emocje, symbolikę i dużo ciszy. Czasem to działa świetnie, czasem zostawia uczucie niedosytu, jakby twórcy bali się powiedzieć więcej. Rysunki są mocne, kontrastowe, często brutalne. Czerwień użyta z umiarem potrafi wbić się w pamięć — czy to jako krew, światło miecza, czy echo gniewu Vadera. Momentami jednak styl bywa przesadzony; niektóre kadry są tak intensywne, że trudno złapać oddech. To komiks, który bardziej uderza wizua...

Dwa mutanty - Roman Kulikow - Fabryka Słów

 


Temat Zony zdecydowanie nigdy nie był moim ulubionym tematem książek czy filmów. Jednak powieści „Więzy Zony” oraz „Sztych” autorstwa Romana Kulikowa mocno zmieniły moje podejście. Dlatego też z chęcią zasiadłem do trzeciego tomu serii, zatytułowanego „Dwa mutanty”.

Sztych, Bull i Chomik po niezwykle ciężkich przeżyciach postanawiają zaznać trochę spokoju i odpocząć. Idealna do tego wydaje się być rezydencja Kreta – domek na jeziorze w centrum Zony. Szybko jednak okazuje się, że nie dane im będzie odpocząć. Przeszłość bowiem upomina się o Sztycha, wielu na niego poluje, a przy okazji artefakty w domu Kreta są też ciekawym kąskiem.

Dużą zmianą względem poprzednich tomów jest obszar, na którym dzieje się akcja książki. W „Dwóch mutantach” jest on mocno okrojony do domu i posiadłości Kreta. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal dużo się dzieje i dosadnie czuć niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą Zona – anomalie, mutanty i przede wszystkim ukrytą naturę człowieka. Nie pierwszy raz Roman Kulikow prowadzi fabułę tak, że nigdy nie możemy być pewni kto do końca jest naszym przyjacielem, a kto za chwilę zdradzi. Tu element ten jest bardzo widoczny i mocno wpływa na klimat powieści.

Nieodłączną cechą książek Romana Kulikowa jest klimat wręcz wylewający się z kolejnych stron. Podobnie jest i tutaj. Czujemy Zonę, jej niebezpieczeństwa, obawy i lęki bohaterów, zagrożenia czyhające z każdej strony. Zawężenie terenu jeszcze bardziej na nas oddziałuje i działa zdecydowanie na plus. Można wręcz powiedzieć, że mamy tutaj powieść z pogranicza horroru. Dodajmy do tego szczyptę czarnego humoru, który poznaliśmy już w „Sztychu” i robi się naprawdę ciekawie.

Dużą zaletą powieści są również bohaterowie. Każdy z nich wyróżnia się cechami charakteru, podejścia do świata i jego rozumowania. Każdy z nich jest wyjątkowy do tego stopnia, że bez trudu rozpoznajemy ich po samym toku rozumowania czy prowadzeniu dialogów. Autor już wcześniej pokazał, że ma niezwykły dar do kreowania ciekawych postaci, w „Dwóch mutantach” utrzymał tą tendencję.

„Dwa mutanty” trafiły do mnie od pierwszych stron i z każdą kolejną wciągały coraz bardziej. Już pierwsze dwa tomy przygód w Zonie były świetne, ten jednak przebił wszystko. Mamy tutaj zapierającą dech przygodę, która nie zwalnia nawet na chwilę, otaczający nas klimat oraz grupę ciekawych bohaterów. Wszystko to tworzy doskonałą całość.

Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji.

 

 

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń