Przejdź do głównej zawartości

Polecane

"Rok szarańczy" Terry Hayes

      „Rok szarańczy” to powieść, na którą czekałam ponad trzy lata. Terry Hayes zaskarbił sobie mój podziw „Pielgrzymem” i od tamtej pory zdecydowanie częściej sięgam po pozycje o szpiegowskiej i terrorystycznej tematyce. Nadal uważam, że na tym polu Terry Hayes nie ma sobie równych.     „Rok szarańczy” w dużym skrócie opowiada o tym jak jeden z agentów specjalnych od Regionów Niedostępnych wyrusza na misję, której celem jest zdobycie informacji o planowanym ewenemencie – groźnym zdarzeniu terrorystycznym o globalnym zasięgu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Nasz bohater wpada w ręce przywódcy Armii Czystych, który powinien był zginąć w zamachu rakietowym. Jako jeniec poznaje bardzo ważne informacje, które mogą ocalić wiele istnień, dlatego robi wszystko by przeżyć i uciec. Nie będę zdradzać więcej szczegółów żeby nie psuć zabawy, ale mogłabym bardzo długo opowiadać o tej książce.     Podobnie jak „Pielgrzym” tak i ten tytuł to dość spora gabarytowo książka na kilka wieczorów. I p

BRAMY ZE ZŁOTA TOM II: ZŁOTE MIASTO - MICHAŁ GOŁKOWSKI - FABRYKA SŁÓW


"Złote Miasto" to drugi tom trylogii "Bram Ze Złota" autorstwa Michała Gołkowskiego. Akcja rozpoczyna się zaraz po walce, która była zakończeniem pierwszego tomu. Jak możecie się domyśleć Zahred przeżył ;) Dostaje się na północ, gdzie nie mogą dosięgnąć go macki kapłana Drusa i jego armii, przed którą uciekał. Ale to nie oznacza, że to koniec podróży. Wręcz przeciwnie, to dopiero początek. Zahred formuje swoją drużynę złożoną z najlepszych wojów Północy i rusza z nimi na południe do tytułowego złotego miasta - Konstantynopola, a te, no cóż, przynosi jeszcze więcej przygód.
Tak, przygoda, gdybyśmy mieli streścić "Złote Miasto" jednym słowem to byłoby nim właśnie przygoda. Tu nie ma czasu na odpoczynek, ciągle coś się dzieje, autor nie pozwala nudzić się czytelnikowi. Dodajmy do tego fakt, że nawet, gdy fabuła ewidentnie zmierzała w pewnym kierunku, ta robiła psikusa i działo się coś zupełnie innego.
Ale czym byłaby przygoda bez bohaterów? Do Zahreda i Miry dołącza grupa nordyckich wojowników, barbarzyńców, żądnych krwi, walki i łupów. Teoretycznie tło głównych bohaterów. W praktyce ubarwienie całej historii. Autor stworzył ich jako pełnoprawne postaci, każdy z innym charakterem, podejściem do życia. Niby tacy sami, a jednak każdy inny, do tego stopnia, że nawet nie czyny, a sam sposób wypowiedzi każdego z nich ukazuje nam, z kim mamy do czynienia, oraz ukazuje, jak różnią się od siebie. Przedstawienie tych postaci było tak realistyczne i prawdziwe, że spokojnie wielu z Was znajdzie wśród nich swoich znajomych o podobnym charakterze, poczuciu humoru i podejściu do życia. Ich odmienna kultura i sposób życia w porównaniu z chrześcijańskim społeczeństwem Konstantynopola przynosi wiele zabawnych, ale i ciekawych momentów, w których możemy zobaczyć m.in. jak człowiek potrafi wpisać swój światopogląd od obecnej sytuacji w swoim życiu, całkowicie zniekształcając rzeczywistość. Do tej pory pojawia się uśmiech na mojej twarzy, gdy przypomnę sobie porównanie podróży drużyny Zahreda do drogi do Asgardu, czy porównanie nadchodzącej bitwy do mitycznego Ragnarok. Przykładów jest więcej, jednak opisując je zabrałbym Wam ogrom radości z poznawania kolejnych wydarzeń.
Opisy to kolejna mocna cecha drugiego tomu "Bram Ze Złota". Opisy otoczenia, społeczeństwa, kultury, wiary, zachowań ludzi sprawiają, że ten świat naprawdę żyje i jest realistyczny. Mamy wrażenie, że ludzie napotkani po drodze istnieją naprawdę, ich problemy w rzeczywistości spędzają im sen z powiek. Choćby sam cytat „Przecież tylko patrzeć, jak wszystko opodatkują...” pokazuje nam, jak bardzo Ci ludzie żyją obecnym światem, polityką, wydarzeniami. Drobne słówka, pojedyncze zdania, często wyrwane gdzieś z kontekstu tworzą ten świat. Wcześniej wspomniana drużyna Zahreda, zupełnie inna niż reszta społeczeństwa Konstantynopola, jeszcze bardziej urzeczywistnia ten obraz, pokazując zróżnicowanie oraz ogrom przedstawionego świata. Jednak wisienką (truskawką?) na torcie jest to jak autor opisał sceny walk i ostateczną bitwę. To co tam się dzieje po prostu widzimy oczami swojej wyobraźni. Te opisy są po prostu genialne i realistyczne, przenosząc nas w same centrum walki, mamy wrażenie, że w niej uczestniczymy, jesteśmy jej częścią. Nawet dla samych opisów i przedstawionego świata warto przeczytać "Złote Miasto".
"Złote Miasto" to książka, od której wiele oczekiwałem i nie zawiodła mnie. Ciągła przygoda, opis społeczeństwa i ich życia, obecnej polityki sprawiają, że świat przedstawiony po prostu żyje i wciąga nas do swoich realiów. Wprowadzenie nowych, ciekawych, a przede wszystkim jakże prawdziwych bohaterów uatrakcyjnia jeszcze bardziej historię, którą poznajemy na kartach tego tomu. Teraz zastanawia mnie tylko, czym zaskoczy nas autor w kolejnym tomie. Zastanawia mnie tym bardziej, że po raz kolejny Michał Gołkowski zatrzymał fabułę w niezwykle istotnym momencie. Istotnym nie tylko dla fabuły, ale również sensu istnienia głównego bohatera.


Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów oraz Panu Michałowi Gołkowskiemu za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji.

Zobacz również:
Cykl "SybirPunk":
1) "SybirPunk vol.1"
2) "SybirPunk vol.2"

Cykl "Siedmioksiąg Grzechu":
1) "Spiżowy gniew"
2) "Bogowie Pustyni"
3) "Bramy ze złota. Świątynia na bagnach"
4) "Bramy ze złota. Złote miasto"
5) "Bramy ze złota. Zmierzch Bogów"  

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń