Przejdź do głównej zawartości

Polecane

"Rok szarańczy" Terry Hayes

      „Rok szarańczy” to powieść, na którą czekałam ponad trzy lata. Terry Hayes zaskarbił sobie mój podziw „Pielgrzymem” i od tamtej pory zdecydowanie częściej sięgam po pozycje o szpiegowskiej i terrorystycznej tematyce. Nadal uważam, że na tym polu Terry Hayes nie ma sobie równych.     „Rok szarańczy” w dużym skrócie opowiada o tym jak jeden z agentów specjalnych od Regionów Niedostępnych wyrusza na misję, której celem jest zdobycie informacji o planowanym ewenemencie – groźnym zdarzeniu terrorystycznym o globalnym zasięgu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Nasz bohater wpada w ręce przywódcy Armii Czystych, który powinien był zginąć w zamachu rakietowym. Jako jeniec poznaje bardzo ważne informacje, które mogą ocalić wiele istnień, dlatego robi wszystko by przeżyć i uciec. Nie będę zdradzać więcej szczegółów żeby nie psuć zabawy, ale mogłabym bardzo długo opowiadać o tej książce.     Podobnie jak „Pielgrzym” tak i ten tytuł to dość spora gabarytowo książka na kilka wieczorów. I p

"Zorza polarna" Philip Pullman


"Zorza polarna"
Philip Pullman
przełożył Wojciech Szypuła
Wydawnictwo MAG
Warszawa 2019


Czytając „Zorze polarną” poczułam się jak dziecko, które z wypiekami na twarzy czeka, aż wyjdzie kolejny tom przygód Harrego Pottera. Nie chodzi mi tutaj o porównywanie tych dwóch książek, ale o fakt, jak bardzo stałam się dzieckiem i jak mocno weszłam w świat wykreowany w tym pierwszym tomie cyklu „Mroczne materie”. Nie mogłam się oderwać, żyłam problemami bohaterów i z zapałem śledziłam każdą nową historię. Jak dla mnie fenomenalna książka. Nie oglądałam jeszcze serialu, ale po takiej lekturze, zrobię to z ogromną przyjemnością. 

Myślę, że większość z Was, ze względu na popularność serialu, kojarzy mniej więcej fabułę „Zorzy polarnej”. Jeśli nie, to na pewno mieliście styczność z filmem „Złoty kompas”. Nie chcę w tej recenzji zbyt bardzo się rozpisywać, a raczej odwołać się do moich odczuć. Pierwszy tom tego cyklu to epickie wprowadzenie i zapoznanie się z bohaterami. Darzę niesamowitą sympatią główną bohaterkę – Lyrę. To postać zarysowana tajemnicą niemal w każdym calu i odpowiednio nakierunkowana, by ciągnąć akcję do przodu w odpowiednim tempie. Nie mogę wyjść z podziwu, jak dobrym pomysłem okazało się przypisanie każdemu z postaci dajmonów. Ubarwiają one i tak już dobrze przedstawione relacje bohaterów. Wyobrażenia czytelnika na ich temat to istna magia. Tutaj proponuję najpierw lekturę, by bawić się jeszcze lepiej. Philip Pullman po mistrzowsku stworzył Kolegium Jordana. Momentami żałowałam, że Lyra opuszcza jego ściany, by wyruszyć w złowieszczą i osnutą intrygą podróż. Poszukiwania ukochanego przyjaciela doprowadzają ją do zagadki porywanych dzieci i zmuszają ją do zmierzenia się z prawdą – o innych, o świecie i o samej sobie. Cały czas w tle widnieje motyw „Prochu”, który jest naprawdę interesujący. Całość jest jeszcze bardziej idealna przez fakt, że dziewczynka wędruje w okolice skutej lodem Arktyki. Motyw komponuje się z obecną porą roku, co uwielbiam. Są wiedźmy, niedźwiedzie polarne, walki i ogrom intryg. Jest motyw podróży, magii, wszechobecnej tajemnicy – jest wszystko! To zdecydowanie jedna z moich ulubionych książek. 

Cykl "Mroczne materie":
1) "Zorza polarna"
2) "Delikatny nóż"
3) "Bursztynowa luneta"

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń