Przejdź do głównej zawartości

Polecane

"Rok szarańczy" Terry Hayes

      „Rok szarańczy” to powieść, na którą czekałam ponad trzy lata. Terry Hayes zaskarbił sobie mój podziw „Pielgrzymem” i od tamtej pory zdecydowanie częściej sięgam po pozycje o szpiegowskiej i terrorystycznej tematyce. Nadal uważam, że na tym polu Terry Hayes nie ma sobie równych.     „Rok szarańczy” w dużym skrócie opowiada o tym jak jeden z agentów specjalnych od Regionów Niedostępnych wyrusza na misję, której celem jest zdobycie informacji o planowanym ewenemencie – groźnym zdarzeniu terrorystycznym o globalnym zasięgu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Nasz bohater wpada w ręce przywódcy Armii Czystych, który powinien był zginąć w zamachu rakietowym. Jako jeniec poznaje bardzo ważne informacje, które mogą ocalić wiele istnień, dlatego robi wszystko by przeżyć i uciec. Nie będę zdradzać więcej szczegółów żeby nie psuć zabawy, ale mogłabym bardzo długo opowiadać o tej książce.     Podobnie jak „Pielgrzym” tak i ten tytuł to dość spora gabarytowo książka na kilka wieczorów. I p

"Milczenie" Tim Lebbon


"Milczenie"
Tim Lebbon
tłumaczenie Beata Gluma, Adrian Napieralski
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2020


„Milczenie” jest literacką adaptacją filmu „Ciche miejsce”.  To, że sięgnęłam po książkę, po seansie, jest dla mnie nowością. Książka Tima Lebbona wtapia się w obecną sytuację. Czytając ją, oczami wyobraźni widziałam naszą teraźniejszość. To straszne. Różnica jest jedna – inny wróg, ale czy inne zakończenie? 

Przez miliony lat, w skomplikowanej sieci jaskiń, tam, gdzie wygrywa całkowita ciemność, zrodziły się bestie. Odkrycie siedliska tych przerażających stworzeń staje się początkiem apokalipsy. Rozprzestrzeniają się w szaleńczym tempie, polują na wszystko, co tylko wydaje dźwięk. Ludzie zaczynają walczyć o przetrwanie. Niektórzy lekceważą problem, inni zamykają się w piwnicy, z wiarą, że zagrożenie szybko minie. Są też tacy, którzy realnie patrząc przed siebie, wyjeżdżają w podróż, by znaleźć lepsze jutro. Ryzykują, by przeżyć. 

Bohaterowie książki decydują się na zabójczą wyprawę. W rodzinie i przyjaciołach siła. To ostatnia deska ratunku. W gronie desperatów jest Ally, która od dawna żyje w absolutnej ciszy. Szybciej więc przystosowała się do nowej rzeczywistości. Nie jest łatwo, szczególnie, że ludzie, walczący o życie, sami stają się demonami.

„Milczenie” powoli dawkuje napięcie. Idzie się porządnie przestraszyć. Odczuwałam spory dyskomfort, być może dlatego, że obecna sytuacja, w której znajduje się świat, wygląda bardzo podobnie. To, co rujnuje poczucie bezpieczeństwa jest inne, ale zachowania ludzi, w obliczu tragedii, niezmiennie idą drogą, w której dominuje jeden drogowskaz: przetrwanie. Za wszelką cenę?

Kiedy bestie atakują, chciałoby się obudzić w dawnych czasach. W czasach, których nie doceniało się, dopóki nie zostały zachwiane. „Powoli budziłam się z jednego z uporczywych koszmarów, które podążają za śpiącym w rzeczywistość. Gdy sen odchodził, ustępując miejsca świadomości – przypominając mi, kim jestem, umysł kolejny raz ratował mnie przed ucieczką w tę bezdenną pustkę, w jaką czasem zamieniają się sny – potwory zostawały”. To, co najgorsze - krążyło – nie było tylko złym snem. Tim Lebbon wykreował przestrzeń smutną i zatraconą. Świat, w którym przebijają tylko małe iskierki nadziei. One też jednak gasną – bezpowrotnie. 

Kiedy sięgam po horrory, nie boję się nierealnych postaci. „Milczenie” przełamało mój trend. Wespy owładnęły moją wyobraźnię. Były ohydne. „Rozmiaru sporych kociąt, ze skórzastymi skrzydłami mniej więcej dwukrotnie dłuższymi niż sam korpus, o wstrętnej, bladożółtej, oślizłej powłoce. Miały długie ogony przypominające wiązki rozdwojonych macek, zalążki nóg w okolicy podbrzusza i zęby”. „Sprawiały wrażenie potworów z dziecięcego rysunku, w które ktoś tchnął życie, odarłszy je przy tym z całego uroku i pozostawiwszy jedynie makabrę”. Pisząc o nich teraz, nadal mam ciarki na plecach.

Sam zamysł – ciszy, która może uratować – bardzo mi się spodobał. Zresztą „Ciche miejsce” i „Nie otwieraj oczu” oglądałam z zainteresowaniem. Taki sposób walki ze śmiercią wydaje się być bardzo skomplikowany, wręcz nie do zrealizowania. Napięcie więc narasta z każdą chwilą, kiedy zasady zostają zerwane. Zatrważający wydaje się też fakt, jak szybko można dostosować się do nowych warunków, by nie zginąć. 

Podczas lektury książki Tima Lebbona człowiek zdaje sobie sprawę, jak ulotne są chwile. Apokalipsa nadchodzi zupełnie niespodziewanie. Jedna chwila, sytuacja, miejsce – a wszystko, co dotychczas było naszą normalnością, nabiera zupełnie inne barwy. Przeraża ulotność i brak stabilizacji. "(…) uświadomił sobie, że znaleźli się teraz w zupełnie innym świecie. W świecie po. Wcześniej panował ład, funkcjonowało normalne społeczeństwo, systemy pomocy i wsparcia. Nawet gdy już Wespy zaatakowały, nie przestawano nadawać planów, pomysłów i porad, a oni czekali na przybycie władz. Czekali, aż pojawią się inni, którzy to wszystko naprawią. Teraz wątpił już, by kiedykolwiek się to ziściło. Nie mogli już dłużej żyć w świecie przed. Ktoś zabił tych dwoje, ponieważ było po. Jeśli mieli przetrwać, musieli zaakceptować tę zmianę i żyć zgodnie z nią”. Akceptacja nowego nie jest łatwa. Właśnie to kwalifikuje „Milczenie” do soczystej powieści grozy – jej realność.

Książkę polecam każdemu. Wejdźcie w ten „dziwny, nowy świat”, który staje się „duszący w swoim bezruchu i ciszy”.   

Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Zysk i S-ka. 
  
  

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń