Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień - recenzja

  Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień to komiks, który od razu przyciąga wzrok. Nie dlatego, że opowiada coś zupełnie nowego o Vaderze, ale dlatego, że robi to w niezwykle prosty i surowy sposób. Trzy kolory – czerń, biel i czerwień – wystarczą, by stworzyć świat, który wygląda jak sen (albo koszmar) Dartha Vadera. Każda historia w tym tomie pokazuje go z innej strony – raz jako bezlitosnego kata, raz jako człowieka uwięzionego w swojej przeszłości. Nie ma tu długich dialogów ani typowych dla serii walk na miecze świetlne. Zamiast tego dostajemy emocje, symbolikę i dużo ciszy. Czasem to działa świetnie, czasem zostawia uczucie niedosytu, jakby twórcy bali się powiedzieć więcej. Rysunki są mocne, kontrastowe, często brutalne. Czerwień użyta z umiarem potrafi wbić się w pamięć — czy to jako krew, światło miecza, czy echo gniewu Vadera. Momentami jednak styl bywa przesadzony; niektóre kadry są tak intensywne, że trudno złapać oddech. To komiks, który bardziej uderza wizua...

"Na Święta przytul psa" Lizzie Shane

 


Są takie książki, które naprawdę przyjemnie jest przeczytać w okolicach świąt Bożego Narodzenia.
„Na święta przytul psa” dodała mojemu sercu otuchy i stała się cudowną odskocznią od dnia codziennego. Otuliła mnie swoją lekkością, tematyką i … miłością. Kiedy czytać lekkie romanse, jak nie podczas długich wieczorów, z choinką w pokoju i ciepłą herbatą? Ubóstwiam czworonogi, więc ten motyw zachęcił mnie jeszcze mocniej i cudowniej!

Ally przyjeżdża z wielkiego miasta do słodkiego i spokojnego Pine Hollow. Wiem, że ten motyw jest oklepany, i  że niemal w każdej świątecznej komedii romantycznej na Netflixie widzimy zmanierowaną lalkę, która zmienia się pod wpływem ludzi i sytuacji z nimi związanych właśnie podczas takiej podróży, ale tutaj jest to ukazane troszkę inaczej, a mnie to całkowicie odpowiada i zupełnie nie wadzi. Ważne, że miasteczko jest urocze, wciąga do swojego świata i sprawia, że chciałoby się w nim zamieszkać – a tak właśnie jest. Młoda i doświadczona przez życie Ally pragnie pomóc swoim dziadkom w prowadzeniu schroniska dla psów. To starsze pokolenie jest przesympatyczne, ich pasja i pomoc zwierzętom dodają skrzydeł, więc książka ta po prostu wciąga do swojego świata i nie chce wypuścić. Musi oczywiście pojawić się jakiś problem, który trzeba rozwiązać. W tym przypadku mamy zaserwowane wstrzymanie finansowania schroniska przez Bena, który nie jest lubiany przez mieszkańców Pine Hollow. Tak, spotkacie tutaj stereotypowe oblanie kawą i piękno ukryte w oczach, od pierwszego wejrzenia, ale Lizzie Shane zrobiła to naprawdę zmyślnie i świątecznego Grincha ubrała w idealny strój i przeszłość. Polubiłam tutaj wszystkich bohaterów, ale szczególne uznanie kieruję dla Astrid – siostrzenicy Bena. Uwielbiam takie nastolatki – pełne wartościowych marzeń.

Ta lektura to lekki powiew śniegu i pozytywna dawka emocji. To książka, która sprawia, że nagle chce się działać i spełniać czyjeś marzenia. Piękna historia z dobrymi motywami i idealnym przesłaniem. Cieszę się, że pokolorowała swoją różnorodnością moje święta Bożego Narodzenia.

Za książkę dziękujemy Domowi Wydawniczemu REBIS. 
   

 

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń