Przejdź do głównej zawartości

Polecane

"Rok szarańczy" Terry Hayes

      „Rok szarańczy” to powieść, na którą czekałam ponad trzy lata. Terry Hayes zaskarbił sobie mój podziw „Pielgrzymem” i od tamtej pory zdecydowanie częściej sięgam po pozycje o szpiegowskiej i terrorystycznej tematyce. Nadal uważam, że na tym polu Terry Hayes nie ma sobie równych.     „Rok szarańczy” w dużym skrócie opowiada o tym jak jeden z agentów specjalnych od Regionów Niedostępnych wyrusza na misję, której celem jest zdobycie informacji o planowanym ewenemencie – groźnym zdarzeniu terrorystycznym o globalnym zasięgu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Nasz bohater wpada w ręce przywódcy Armii Czystych, który powinien był zginąć w zamachu rakietowym. Jako jeniec poznaje bardzo ważne informacje, które mogą ocalić wiele istnień, dlatego robi wszystko by przeżyć i uciec. Nie będę zdradzać więcej szczegółów żeby nie psuć zabawy, ale mogłabym bardzo długo opowiadać o tej książce.     Podobnie jak „Pielgrzym” tak i ten tytuł to dość spora gabarytowo książka na kilka wieczorów. I p

"Na Święta przytul psa" Lizzie Shane

 


Są takie książki, które naprawdę przyjemnie jest przeczytać w okolicach świąt Bożego Narodzenia.
„Na święta przytul psa” dodała mojemu sercu otuchy i stała się cudowną odskocznią od dnia codziennego. Otuliła mnie swoją lekkością, tematyką i … miłością. Kiedy czytać lekkie romanse, jak nie podczas długich wieczorów, z choinką w pokoju i ciepłą herbatą? Ubóstwiam czworonogi, więc ten motyw zachęcił mnie jeszcze mocniej i cudowniej!

Ally przyjeżdża z wielkiego miasta do słodkiego i spokojnego Pine Hollow. Wiem, że ten motyw jest oklepany, i  że niemal w każdej świątecznej komedii romantycznej na Netflixie widzimy zmanierowaną lalkę, która zmienia się pod wpływem ludzi i sytuacji z nimi związanych właśnie podczas takiej podróży, ale tutaj jest to ukazane troszkę inaczej, a mnie to całkowicie odpowiada i zupełnie nie wadzi. Ważne, że miasteczko jest urocze, wciąga do swojego świata i sprawia, że chciałoby się w nim zamieszkać – a tak właśnie jest. Młoda i doświadczona przez życie Ally pragnie pomóc swoim dziadkom w prowadzeniu schroniska dla psów. To starsze pokolenie jest przesympatyczne, ich pasja i pomoc zwierzętom dodają skrzydeł, więc książka ta po prostu wciąga do swojego świata i nie chce wypuścić. Musi oczywiście pojawić się jakiś problem, który trzeba rozwiązać. W tym przypadku mamy zaserwowane wstrzymanie finansowania schroniska przez Bena, który nie jest lubiany przez mieszkańców Pine Hollow. Tak, spotkacie tutaj stereotypowe oblanie kawą i piękno ukryte w oczach, od pierwszego wejrzenia, ale Lizzie Shane zrobiła to naprawdę zmyślnie i świątecznego Grincha ubrała w idealny strój i przeszłość. Polubiłam tutaj wszystkich bohaterów, ale szczególne uznanie kieruję dla Astrid – siostrzenicy Bena. Uwielbiam takie nastolatki – pełne wartościowych marzeń.

Ta lektura to lekki powiew śniegu i pozytywna dawka emocji. To książka, która sprawia, że nagle chce się działać i spełniać czyjeś marzenia. Piękna historia z dobrymi motywami i idealnym przesłaniem. Cieszę się, że pokolorowała swoją różnorodnością moje święta Bożego Narodzenia.

Za książkę dziękujemy Domowi Wydawniczemu REBIS. 
   

 

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń