Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Wolverine: Broń X - recenzja

  „Broń X” to komiks opowiadający o tym, jak Wolverine stał się tym, kim jest – człowiekiem z adamantowymi pazurami i niezniszczalnym szkieletem. Ale to nie jest przyjemna, bohaterska opowieść. To mroczna i ciężka historia o tym, jak ktoś został złamany i przerobiony w laboratorium na narzędzie do zabijania. Większość akcji dzieje się w jednym miejscu – tajnym ośrodku, gdzie naukowcy testują różne rzeczy na Loganie. Nie ma tu wielu efektownych walk ani kolorowych superzłoczyńców. Zamiast tego mamy eksperymenty, ból i chaos w głowie bohatera. Momentami czyta się to jak thriller o szalonych naukowcach. Rysunki są mroczne, dużo tu cieni, ciemnych kolorów i zbliżeń na twarz Wolverine’a, który coraz bardziej traci kontrolę. Styl graficzny nie każdemu się spodoba, ale dobrze oddaje klimat klaustrofobii i szaleństwa. To komiks bardziej dla starszego czytelnika – kogoś, kto zna postać Logana i chce zobaczyć, co go ukształtowało. Nie jest to lektura lekka ani szybka. Trzeba trochę cierpl...

"Na dalekiej północy i inne historie z lat 1949-1950" Carl Barks

 


Ostatnio rozpływałem się nad kaczą twórczością Dona Rosy, teraz idąc za ciosem położyłem łapy na reedycji komiksów z serii "Kaczogród" spod pióra (hehe) Carla Barksa, ojca-założyciela tego radosnego uniwersum, które bawi mnie od momentu, gdy pierwszy raz kupiłem "Kaczora Donalda" w kiosku. "Donalda nigdy dość" - pomyślałem i przystąpiłem do lektury.

Wewnątrz opisywanego albumu "Na dalekiej północy" znajdziemy dziewiętnaście historii stworzonych i narysowanych przez Barksa w latach 1949-1950, od jednostronicówek, przez najbliższe memu sercu dziesięciostronicówki, po... wielostronicówki - łącznie ponad dwieście stron.

Mimo całego sentymentu do Rosy muszę przyznać, że Barks również jest u mnie wysoko w rankingu ulubionych twórców - w końcu to głównie jego historie zapełniały wspomniany wcześniej tygodnik.

Do tej pory pamiętam zdecydowaną większość z nich co do kadru (ach ta dziecięca zdolność chłonięcia wszystkiego jak gąbka) -  jednak w omawianym tomie naliczyłem jedynie pięć znajomych opowieści. Może jednak nie jestem takim znawcą kaczych komiksów za jakiego się niegdyś uważałem? W każdym razie, twórczość Barksa nadal potrafi mnie na swój sposób urzec - prostota i minimalizm w rysunkach, lekkość i dynamika w kadrach, sporo niewymuszonego humoru w dialogach - to się nie starzeje. Na pewno przyjęty przez autora styl współgrał z jego efektywnością pracy - nie sposób narysować ponad sześćset komiksów z Kaczogrodu i jednocześnie dbać o masę detali w każdym kadrze. Trochę mierzi mnie nieraz brak spójności w tworzeniu profili bohaterów (brak jednej kanonicznej biografii i wrzucanie postaci w wydarzenia tak jak autorowi wygodniej) oraz, rzadko, brak pomysłu na zakończenie, ale można przymknąć na to oko. Na deser dostajemy jeszcze kilka projektów okładek i obrazów olejnych. Z ciekawostek - zabawne jak działa inflacja: żabie udka kosztujące 3 dolary w latach pięćdziesiątych podrożały do 30 dolarów (polskie wydanie tego samego komiksu z końcówki lat dziewięćdziesiątych). Dobra, starczy tych ekonomicznych ciekawostek, moje top 3 z omawianego tomu to: "Na dalekiej północy", "Kaczor kwacze, żaba skacze", "Znaczy kapitanie".

Podsumowując jednym zdaniem - jest to sentymentalna podróż w przeszłość, obowiązkowa dla fanów (a niech stracę - dla każdego!), pozwalająca zachować cząstkę dzieciństwa w postaci ładnego tomu w twardej oprawie. Bez ograniczeń wiekowych - dobra zabawa gwarantowana!

Dziękujemy Wydawnictwu EGMONT za egzemplarz do recenzji. 


https://www.facebook.com/swiatkomiksu
https://www.facebook.com/GalaktykaCzytelnika

https://www.instagram.com/egmont_polska/
https://www.instagram.com/swiatkomiksu/



Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń