Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Przedwieczni - recenzja

 Kiedy sięga się po „Przedwiecznych”, można mieć obawy: grupa herosów, których początki sięgają początków ludzkości, a nad nimi wszystkimi unoszą się Celestianie – brzmi jak coś bardzo odległego i trochę przekombinowanego. Tymczasem Kieron Gillen udowadnia, że da się z tej mitologii wycisnąć historię świeżą, dynamiczną i naprawdę wciągającą. Fabuła startuje od mocnego uderzenia: Przedwieczni budzą się na nowo, ale szybko okazuje się, że ich świat nie jest już taki, jaki znali. Ktoś z ich własnych szeregów zdradził i dopuścił się morderstwa – a to wśród istot praktycznie nieśmiertelnych brzmi jak absolutne bluźnierstwo. Zaczyna się śledztwo, w którym Ikaris, Sersi i reszta ekipy muszą zmierzyć się nie tylko z wrogiem, ale też z pytaniami o sens swojego istnienia. Czy mają chronić ludzi, czy raczej są tylko narzędziem w rękach potężniejszych istot? Najfajniejsze jest to, że Gillen nie robi z bohaterów pomników. Owszem, mają moce, które wykraczają poza ludzką wyobraźnię, ale kłócą s...

"Slade House" David Mitchell

 

Z ogromną chęcią zaangażowaliśmy się w Kafkański Abonament Wygłodniałego Czytelnika! Ciągle czujemy książkowy głód i wspieramy ludzi, którzy kochają książki całym swoim sercem. Ta Księgarnia w Toruniu to coś pięknego! Kiedy przyszła do nas pierwsza paczka niespodzianka – cieszyliśmy się jak dzieci. Serio! Do tego stopnia, że właśnie oczekujemy na kolejną – już zacieramy rączki – jutro powinna być z nami. Taki Abonament Wygłodniałego Czytelnika pozwala rozszerzać czytelnicze horyzonty, a propozycje, które podsyłają pracownicy Kafki i Spółka są przez nich sprawdzone. Świetna sprawa. Tak trafił do nas „Slade House”, po którego pewnie bym nie sięgnęła, a tak wyruszyłam w niesamowitą przygodę.

Nie czuję się kompetentna, by recenzować ową książkę. Jest ona dla mnie perłą, wśród tych, które już czytałam w swoim życiu, ale wiem, że muszę przysiąść do niej jeszcze co najmniej jeden raz, by zrozumieć w całości, by wynieść z niej jak najwięcej. Osobiście, nie była to dla mnie łatwa lektura, ale… wtopiłam się w nią całkowicie. Przewracałam strona za stroną, odczuwałam nieziemski niepokój i wiedziałam, że za rogiem czai się spore zagrożenie. Klimat jaki stworzył David Mitchell jest po prostu nie do podrobienia. Robotę robi fabuła, postaci i sposób, w jaki napisany jest „Slade House”. Jak dla mnie to język naprawdę dopracowany, wiele tutaj szczegółów, odniesień. Na każdej stronie wylewa się inteligencja twórcy. Choć możesz pomyśleć, że to książka nie dla Ciebie – nic bardziej mylnego. Uważam, że każdy znajdzie w niej cząstkę siebie.

To była uczta wyobraźni. Zdecydowanie. Czuję, że nie do końca zrozumiałam samo zakończenie, które dla mnie było otwartą księgą. Pragnę jeszcze raz sięgnąć po to dzieło, by zrozumieć bardziej. Z chęcią zaangażowałabym się w jakąś dyskusję, by przeanalizować swój tok myślenia.

Lektura zagwarantuje Wam powiew niepokojącej grozy. Jest tutaj tajemnicze wejście do Slade House. Drzwi otwierają się tylko co jakiś czas. Zaproszeni goście, są tymi wybranymi. Pragną tam być. Po czasie ich odczucia diametralnie się zmieniają. Wtedy już nie ma ucieczki. Każda zaś osoba, która pozna tajemnicę tego miejsca, jest połączona z kolejną, która ma to miejsce poznać.

„- Dziećmi, które żyją w swoim własnym czasie, robią swoje rzeczy, a ja je podsłuchuję. Jakby skrzyżowały się linie telefoniczne naszych czasów. Ściana między naszym „teraz” i ich „teraz” jest cieniutka. I tyle”. Zostawiam Was z tym cytatem, by zachęcić, że naprawdę warto.   

 

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń