Przejdź do głównej zawartości

Polecane

"Rok szarańczy" Terry Hayes

      „Rok szarańczy” to powieść, na którą czekałam ponad trzy lata. Terry Hayes zaskarbił sobie mój podziw „Pielgrzymem” i od tamtej pory zdecydowanie częściej sięgam po pozycje o szpiegowskiej i terrorystycznej tematyce. Nadal uważam, że na tym polu Terry Hayes nie ma sobie równych.     „Rok szarańczy” w dużym skrócie opowiada o tym jak jeden z agentów specjalnych od Regionów Niedostępnych wyrusza na misję, której celem jest zdobycie informacji o planowanym ewenemencie – groźnym zdarzeniu terrorystycznym o globalnym zasięgu. Nie wszystko idzie zgodnie z planem. Nasz bohater wpada w ręce przywódcy Armii Czystych, który powinien był zginąć w zamachu rakietowym. Jako jeniec poznaje bardzo ważne informacje, które mogą ocalić wiele istnień, dlatego robi wszystko by przeżyć i uciec. Nie będę zdradzać więcej szczegółów żeby nie psuć zabawy, ale mogłabym bardzo długo opowiadać o tej książce.     Podobnie jak „Pielgrzym” tak i ten tytuł to dość spora gabarytowo książka na kilka wieczorów. I p

Stargirl (2020-) 1 sezon


 Mieścina pępkiem świata – recenzja 1. sezonu serialu ,,Stargirl"

          Pomyślcie sobie o niewielkim polskim mieście powiatowym – o Aleksandrowie Kujawskim, Trzciance, Pszczynie... A teraz wyobraźcie sobie, że jedno z tych miasteczek staje się centrum najważniejszych wydarzeń na świecie! Jest w nim obecny Iceman Icicle, Hulk Solomon Grundy, największy haker na świecie, największy telepata na świecie oraz szalony japoński naukowiec, pamiętający II wojnę światową i Adolfa Hitlera. Wszyscy oni zgodnie, niczym Pinky i Mózg, przygotowują złowrogi plan podbicia świata (a może raczej ,,zmiany oblicza tego świata")... Po drugiej stronie mocy (w tym samym miasteczku!) znajduje się jeden z rycerzy króla Artura (z najprawdziwszym Excaliburem!), który pracuje jako woźny w miejscowym ogólniaku, oraz... no, tak, Zielona Latarnia został pokonany, więc obok woźnego, do walki stanie grupa nastolatków, co prawda bez Scoobiego, ale za to z fajowskim robotem, strzelającym gwiazdami kosturem i całą masą odlotowych gadżetów!
Właśnie tak opisałbym pierwszy sezon kolejnego serialu od, [umierającej] platformy, DC Universe, w Polsce dostępny na HBO Go - ,,Stargirl".
          Kim jest tytułowa bohaterka? Przede wszystkim drugoligową postacią z DC Comics. Ja natknąłem się na nią (oraz na jej ojczyma Pata z wielkim robotem STRIPE) w serialu animowanym z 2004 r. ,,Justice League Unlimited" (,,Liga Sprawiedliwych bez granic") i spodobał mi się koncept czerpania supermocy, przy pomocy kostura, bezpośrednio z gwiazd. Nie był to jednak pomysł nowy – Stargirl to kolejna z całego orszaku Starmanów (pierwszy Starman debiutował w 1941 r.). Z postacią Stargirl wiąże się jednak coś niezwykłego, o czym nie omieszkam wspomnieć... Autor postaci – uznany scenarzysta Geoff Johns - miał siostrę, która w 1997 r. zginęła w wypadku lotniczym. Dwa lata później Johns stworzył pierwsze, komiksowe, przygody Stargirl, nadając bohaterce imię swojej siostry – Courtney. Stanowiło to formę hołdu, a może i swoistej auto-terapii. Rzadko kiedy zdarza się, że twórca postaci komiksowej ma do niej aż tak emocjonalny stosunek... Minęło 21 lat od 1999 r. i ten sam Geoff Johns przystąpił – w charakterze showrunnera – do stworzenia serialu o Courtney. Po raz kolejny nie zabrakło z jego strony wielu emocji i egzaltacji...
          Zostawmy jednak rodzinę Johnsów i wróćmy do serialowej Courtney Whitmore – Stargirl -  oraz jej przyjaciół. W tytułowej roli widzimy 21-letnią Brec Bassinger, jej ojczyma Pata Dugana gra – Luke Wilson, a w główny czarny charakter (Icicile) wciela się Neil Jackson. Trzeba przyznać, że praktycznie wszyscy zaangażowani aktorzy wykonali kawał dobrej roboty, a w całym sezonie udało się uniknąć obśmiewanego w produkcjach CW aktorskiego ,,drewna". Brec Brassinger jest bardzo naturalna i dziewczęca, i to, że ma kilka lat więcej niż odgrywana przez nią postać jest niezauważalne. Na szczególną pochwałę zasługuje też Luke Wilson (naturalny ,,dobry człowiek") oraz Christopher James Baker, który doskonale przedstawił geniusz i psychopatyzm odgrywanego przez siebie Brainwave'a. Można by wymieniać kolejnych aktorów i kolejne postacie, ale lepiej odkryć ich wszystkich samemu.
          To, że ,,Stargirl" otrzymała większy budżet niż standardowa produkcja od CW, widać nie tylko w grze aktorów, ale też w efektach specjalnych, które prezentują się naprawdę przyzwoicie. Na szczególną uwagę zasługuje robot Pata STRIPE, który został zbudowany fizycznie, a następnie zanimowany.
Poza tym - muzyka w serialu też niczego sobie! Czasami towarzyszą nam żywe kawałki przywołujące na myśl manierę Jamesa Gunna ze ,,Strażników Galaktyki".
          Jeśli chodzi o warstwę fabularną, to sezon pierwszy ,,Stagirl" oferuje nam wszystkiego po trochu, kumulując całą akcję w małym miasteczku. Mamy tu typową dla amerykańskiego kina przeprowadzkę i ,,nowy początek", bardzo dobre sekwencji walki, trochę dramy: rodzinnej (nieobecny ojciec Courtney, budowanie relacji z ojczymem i bratem, matka, która przez 95% sezonu nic nie wie) i szkolnej (odrzucenie społeczne, ,,zniszczenie" Yolandy poprzez rozesłanie jej topless-fotki). Serial nie stara się też uciekać przez superbohaterskimi uproszczeniami i schematami (doświadczonym superbohaterom nie udało się pokonać tych złych, ale dość łatwo zrobili to ,,przypadkowi licealiści"). Całkiem zgrabnie przedstawiono jednak relacje zarówno między bohaterami jak i złoczyńcami.
          Sezon pierwszy ,,Stargirl" to taki mocny średniak. W zachwyt mnie nie wprawił, ale nie jestem też zawiedziony. Na pewno przygody Courtney wyróżnia to, że odbywają się one na prowincji, a nie w wielkomiejskich sceneriach. Nie mamy też do czynienia z kolejnymi Avengersami czy Ligą Sprawiedliwości, ale raczej z kolejną Rodziną Shazam, która otrzymała więcej czasu antenowego na rozwinięcie skrzydeł.
          Jak już wspominałem – platforma DC Universe umiera, więc drugi sezon ,,Stargirl" przechodzi pod pieczę stacji the CW. W związku z tym wielu fanów lamentuje, że teraz może być już tylko gorzej... Geoff Johns zapewnia natomiast, że sezon drugi będzie ,,nawet lepszy do pierwszego". Cóż, pożyjemy, zobaczymy; ja na pewno będę oglądał – przecież nieczęsto widzi się superbohaterskie sceny w powiatowej mieścinie takiej jak – Aleksandrów Kujawski, Trzcianka lub Pszczyna...
         

 

 

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń