Przejdź do głównej zawartości

Polecane

Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień - recenzja

  Star Wars: Darth Vader — Czerń, Biel i Czerwień to komiks, który od razu przyciąga wzrok. Nie dlatego, że opowiada coś zupełnie nowego o Vaderze, ale dlatego, że robi to w niezwykle prosty i surowy sposób. Trzy kolory – czerń, biel i czerwień – wystarczą, by stworzyć świat, który wygląda jak sen (albo koszmar) Dartha Vadera. Każda historia w tym tomie pokazuje go z innej strony – raz jako bezlitosnego kata, raz jako człowieka uwięzionego w swojej przeszłości. Nie ma tu długich dialogów ani typowych dla serii walk na miecze świetlne. Zamiast tego dostajemy emocje, symbolikę i dużo ciszy. Czasem to działa świetnie, czasem zostawia uczucie niedosytu, jakby twórcy bali się powiedzieć więcej. Rysunki są mocne, kontrastowe, często brutalne. Czerwień użyta z umiarem potrafi wbić się w pamięć — czy to jako krew, światło miecza, czy echo gniewu Vadera. Momentami jednak styl bywa przesadzony; niektóre kadry są tak intensywne, że trudno złapać oddech. To komiks, który bardziej uderza wizua...

"Wyspa zero" Jarosław Sokół


"Wyspa zero"
Jarosław Sokół
Wydawnictwo Dolnośląskie
2020



Seria „Ślady zbrodni” jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Mogę brać te książki w ciemno i cieszyć się ze spotkania. „Wyspa zero” udowodniła, że ta teoria jest prawdziwa. Jarosław Sokół przeniósł mnie w czytelniczy świat, który nie był dla mnie łatwy. To kryminał mocno klimatyczny i przesiąknięty konkretną problematyką. Wciąga do swojego obszaru  bezkompromisowo, więc dozowałam go sobie naprawdę delikatnie i powoli, bo zbyt bardzo łączyłam się emocjonalnie z głównym bohaterem i czułam, że wydarzenia dzieją się za szybko, a historia coraz bardziej wyniszcza mnie, wędrując do swojego sedna. To jaki klimat stworzył tutaj autor, to naprawdę świetna robota. Przeniosłam się w czasie, czułam, że moja rzeczywistość już nie jest taka jak kiedyś, a rok 1945 i szepty osób żyjących w tamtych czasach stoją tuż za moimi plecami.

Przechadzamy się ulicami Świnoujścia. Widać tutaj gruzowisko. Czuć powiew wojny. Wszędzie zauważa się strach, obawy i smutne twarze. Ludzie stracili poczucie bezpieczeństwa, stali się zwierzętami walczącymi o cokolwiek – o siebie, bliskich i przyszłość. To pisarsko dobrze wykreowana wizja apokaliptycznego życia, w którym dominuje chaos, strach i głód. Miastem rządzi „nadludzki” komendant. Ktoś jednak powoli podcina mu skrzydła – kreując falę zbrodni, które wydają się sytuacją bez wyjścia. Jest w nich sporo brutalności i tajemnicy. Giną byli więźniowie obozów koncentracyjnych. Wtedy pojawia się Kostrzewa. To ten, dla którego naprawdę trzeba sięgnąć po „Wyspę zero”. Uwielbiam takich bohaterów. Nie denerwuje mnie w nich ta perfekcyjność i nos do wszystkiego. Lubię takich inteligentnych i błyskotliwych w swojej niejednoznaczności detektywów. Dodatkowo aspekt podążania za miłością swojego życia – zabieg subtelny, ale świetnie spajający przedstawioną historię. Czy to fikcja? Może dużo tutaj prawdy? Zmagania z psychopatycznym zabójcą i własną – okrutną i podłą przeszłością są tak dobrze ukazane, że wydawać by się mogło, że to działo się naprawdę. To historia z krwi i kości. Trochę męska, ale myślę, że ktokolwiek po nią sięgnie, odnajdzie w niej swoją głębię. Jest to najpiękniejsze, co może dać książka – fakt, że każdy może wczuć się w jej zapach inaczej, po swojemu, ale właściwie i mocno. Literatura wysokich lotów ma to do siebie.

Ogromne TAK! 

Za książkę dziękujemy Wydawnictwu Dolnośląskiemu.

Zobacz również:
- "Raport o końcu świata" Jarosław Sokół

Komentarze

Popularne posty

Łączna liczba wyświetleń